Przygoda - Nibelung Valesti

Rozumiem. Czy mogę zajrzeć do ich pokoi? Możliwe, że znajdę tam coś, co pomoże mi ich odnaleźć.

Karczmiarz:Niestety, nie znam Cię i nie wpuszcze do ich pokoi. Musisz zadowolić się tymi informacjami które uzyskałeś ode mnie. A teraz żegnaj, muszę zająć się codziennymi sprawami. Mam nadzieje że pomożesz...

Phi. Nie po to pytałem o zajrzenie do pokoi, by coś z nich zapieprzyć idioto. Dziękuje. Gdy czegoś się dowiem, dam znać.
Obracam się i wychodzę z karczmy. Hmm. Może strażnicy coś będą wiedzieć. No cóż. Nie zaszkodzi zapytać. W końcu to oni pierwsi, powiedzieli mi o tych 2 zaginionych. - wypowiadam w swoją stronę monolog, po czym kieruję się do bramy.

W drodze do bramy zaczepia cię jakiś Żebrak:-Panie!Daj pan złocisza,umieram z głodu i nie mam pieniędzy...czy będziesz tak łaskaw?

Jesteś głodny? W takim razie, chodź. Pójdźmy do sklepu, a kupie Ci jedzenie.

Żebrak:Dobra, nie bede owijał w bawełnę, trza mi złotą monetę na piwo bo mnie już trzęsie z przepicia. Panie, dasz mi pan ją to postaram Ci się jakoś pomóc, Proszę!

hehehe. Trzeba było tak od razu. Wiesz, ja tam kłamstwo, to średnio lubię, no ale nie będę Ci prawić morałów przecież. Dobra. Dostaniesz pieniądze na piwo, może nawet 2, ale wpierw powiedz co słyszałeś o zaginięciu 2 ludzi. Niejakiego Talfa i Ellona.

Żebrak:Talf i Ellon? Pierwsze słysze...widziałem wczoraj tylko jakąś kobietę ubraną w czerwone cuś na kształt habitu, szła z dwoma mężczyznami w stronę bramy i tyle ich widziałem! Szli chyba na jakieś bzykanko albo co bo ci kolesie bardzo sie ślinili! Moge dostać już te 2 sztuki złota?

Jasne, trzymaj. - daje żebrakowi 2 sztuki złota, po czym podchodzę do strażników przy bramie.
Witam Mości Panowie. Czy jeżeli to nie kłopot, to mogę Was o coś zapytać?

Strażnik I:Witaj, wybacz nam nasze zachowanie przedtem lecz takie są procedury, musimy się ich trzymać... o co chciałbyś zapytać?

Nic się nie stało. Otóż chciałem zapytać o zaginięcie 2 osób. Słyszałem, że Talf i Ellon przedwczoraj wieczorem wyszli z jakąś kobietą i przechodzili przez tą bramę. Byliście może wtedy tutaj na posterunku?

Strażnik I:Wiesz, wiele osób przechodzi tędy codziennie, nie przyglądamy się każdemu dokładnie z osobna bo by nam za przeproszeniem odpierdoliło. Wieczorem mówisz, dwóch mężczyzn i kobieta? Hmm. Coś kojarzę. O ile się nie mylę to odeszli trochę od miasta i skręcili w lewo w stronę buszu. Mam nadzieje że tą informacją wynagrodzę Ci twój nocleg na polu.

Hmm, tak. Dziękuje niezmiernie. - odpowiadam, kłaniam się, po czym kieruję się w stronę, w którą wskazał strażnik, mając nadzieje na znalezienie zaginionych, lub chociaż poszlak.

Spoglądając w stronę krzaczorów zauważasz niewielki przesmyk między ostrokrzewami, wygląda to jak jakieś przejście lub leśna dróżka.

Wysłany: Sob 18:08, 01 Mar 2008

Nie namyślając się zbytnio, kieruję się ową dróżką. Przy okazji poprawiam krótki miecz przyczepiony do pasa.